Jedna z najbardziej znaczących wiadomości ostatnich miesięcy: IBM wykupił RedHat, dostawcę oprogramowania znanego z rozwiązań open source. Taki krok nie jest obcy polityce IBM, ponieważ w wyniku przejęć w ofercie oprogramowania producenta znalazły się takie produkty jak Lotus, Tivoli, Cognos czy SPSS.
Przejęcie RedHat wpisuje się w obecnie panujący trend, dzięki któremu IBM z producenta sprzętu przekształcił się w giganta zorientowanego na oprogramowanie i usługi, który oferuje prawie 1500 różnych rozwiązań programowych w modelach on-premise i w chmurze.
O tym jak duża to sprawa i niecodzienna transakcja świadczą kwoty: akcje RedHat wymieniają właściciela za niebagatelną sumę 34 miliardów dolarów, czyli prawie 130 miliardów złotych.
Ta zawrotna kwota świetnie pokazuje wartość biznesową rozwiązań open source i modeli licencji opartych na FLOSS. Relacja między obiema firmami również nie jest nowa, IBM bowiem już wcześniej znacząco przyczynił się do rozwoju systemów operacyjnych Linux, a także rozprowadzał na rynku licencje RedHat. Ten niewinny „flirt” stał się więc sformalizowanym małżeństwem, a po związku partnerskim nastąpiła fuzja.
Co z punktu widzenia licencjonowania oznacza połączenie producentów?
Poprzez aktualizacje zabezpieczeń i wersji, pakiety subskrypcyjne RedHat na okres od jednego do trzech lat zapewniają wykorzystanie systemów operacyjnych Linux, jak również zastosowanie narzędzi wspomagających zarządzanie i aplikacji middleware. W portfolio firmy znajduje się jednak także infrastruktura oparta na chmurze, usługi platformy i narzędzia do zarządzania.
Licencjonowanie RedHat Enterprise Linux Server jest stosunkowo proste, a różniące się poziomami wsparcia subskrypcje licencjonowane są w środowiskach fizycznych na podstawie gniazd (socket), w środowiskach wirtualnych na podstawie liczby maszyn wirtualnych (VM), podczas gdy licencjonowanie produktów middleware opiera się na fizycznych lub wirtualnych rdzeniach procesorów. Z punktu widzenia compliance obsługa tych pakietów nie jest szczególnie skomplikowanym zadaniem, a przy użyciu RedHat Satellite Server i jego dodatków w środowisku on-premise użycie powyżej dozwolonego poziomu nawet nie jest możliwe.
Ze względu na rozmiar i złożoność portfela licencjonowanie oprogramowania IBM natomiast łatwe nie jest.
W przypadku produktów serwerowych wymóg licencyjny IBM określany jest przez pojemność uruchomionych fizycznych lub wirtualnych serwerów, obliczoną na podstawie typu serwera i procesora i określaną jako PVU (Processor Value Unit).
W IBM istnieje wiele produktów licencjonowanych na podstawie użytkowników, możemy jednak spotkać się również z licencjonowaniem złożonym (użytkownik + PVU lub Flexpoint), na przykład licencjonowanie środowiska Cognos TM1 wymaga zakupu licencji serwera (liczonej na podstawie PVU) oraz w zależności od poziomu autoryzacji uzyskania różnych licencji na bazie użytkownika. Zapobieganie nadużywaniu produktów IBM nie jest zadaniem łatwym, jest natomiast zadaniem wymaganym w umowach z producentem.
W perspektywie krótko- i średnioterminowej nie spodziewamy się poważnych zmian związanych z zakupami licencji. Podobnie jak w przypadku innych przejęć, subskrypcje RedHat prawdopodobnie pozostaną niezależne w obrębie portfela IBM, ale możemy się spodziewać, że będą dostępne pod nową nazwą, przepakowane lub ewentualnie połączone z innymi produktami IBM.
Marketingowa zmiana etykiet zdecydowanie przyczyni się do promowania rozwiązań opartych na chmurze, ponieważ IBM zamierza rozszerzyć swoje rozwiązania i coraz bardziej koncentruje się na użytkownikach w chmurze.
W tym kontekście być może warto skosztować zalet produktów cloud- na zasadzie kup 2, zapłać za 1 ? aby w okresie tymczasowym jednocześnie korzystać ze środowisk on-premise i cloud.
Inną konsekwencją fuzji jest fakt, że IBM podczas swoich audytów może teraz również sprawdzać umowy subskrypcji RedHat. W przypadku audytów IBM problematyczne jest często występowanie tzw. umów legacy, czyli odpowiednia dokumentacja licencji odziedziczonych po poprzednim właścicielu i będących przedmiotem poprzednich warunków licencyjnych.
Dlatego też warto dokumentować i przechowywać dokumenty dotyczące naszych obecnych i przeszłych subskrypcji RedHat (umowy, faktury lub nawet ogólne warunki umowy dostępne jeszcze na stronie producenta).
Na przejęcie RedHat przez IBM rynek nie zareagował ani pozytywnie ani negatywnie. IBM od początku września znajduje się w trendzie spadkowym, a cena akcji RedHat znacznie wzrosła od czasu ogłoszenia fuzji, ale nie osiągnęła ceny zakupowej 190 USD, sugerując ostrożną reakcję inwestorów.
W komunikacie prasowym dotyczącym przejęcia podkreślono, że celem jest przełom w usługach chmurowych opartych na rozwiązaniach open source, oczywiście przy zachowaniu dziedzictwa wolnego oprogramowania RedHat i społeczności programistów. Mówi się, że RedHat – przynajmniej na razie – jest oddzielną jednostką, która pod kierownictwem obecnego zarządu znalazła się w dywizji IBM Hybrid Cloud. Połączenie dwóch firm, które mają różne kultury, choć pod wieloma względami są powiązane technologicznie, może być niewątpliwie sprawą dobrą, jednak wraz z zawarciem małżeństwa niewinność FLOSS niewątpliwie się skończyła.
O autorze: Dr. Dániel Rogányi, doradca ds. licencjonowania, lider zespołu konsultantów IPR-Insights Hungary.